Transylwania

Dodaj post
  • Hej, czy ktoś wybiera się w pojedynkę do Rumunii?? Termin 1-15,09 lub 16-30,09.

  • Wycieczka objazdowa do Rumunii w terminie 2 – 16 sierpnia 2014 roku (jedna w tym roku) należała do bardzo ciekawych i udanych pod względem programowym i organizacyjnym. W pierwszej części była Transylwania (Oradea, Kluż Napoka, Alba Iulia, Hunedoara, Sibiu, Sighişoara, Bran, Braszow, Sinaia). Potem pięciodniowy pobyt w Costinesti (Dobrudża), w pensjonacie z wyżywieniem, z wypadem do Konstancy. Następnie stolica Bukareszt, po drodze tereny zjawisk wulkanicznych – Vulcanii Noroioşi, Mołdawia, Bukowina i Maramuresz. A tam góry, jeziora, kolorowe monastyry. Wąwóz Bicaz, Czerwone Jeziorko, malowane monastyry w Voronet i Humor czy kolorowy, wesoły cmentarz w Săpănta. Wrażenia są jak najbardziej pozytywne, obalające pewne mity na temat mieszkańców Rumunii. Miasta (ulice, kościoły, pałace, zamki, zjawiska przyrodnicze..itd), są całkowicie inne od tych spotykanych w krajach tego regionu. I tu należy z całą mocą zaznaczyć, podkreślić, że bardzo dobra realizacja wyprawy, orientacja w terenie, znajomość języka rumuńskiego, dojazdy tam, gdzie należy, a nawet jeszcze lepiej, panowanie nad czasem, to zasługa pani pilot i przewodnik, Mihaeli Maeus. Podkreślam, że udało nam się trafić na wyprawę do Rumunii (której w takiej formie nie było w ofercie od kilku lat, pomijam te krótkie wypady majowe), a przede wszystkim podróżować pod wodzą doświadczonego pilota, organizatora, przewodnika, panującego nad tematem, uczestnikami i grupą, też kierowcami (a to też ważne). Program był bogaty i obejmował prawie wszystkie regiony Rumunii. Pani przewodnik potrafiła zaproponować dodatkowo miejsca (zabytkowa, odrestaurowana Alba Iulia, kościół warowny w Prejmer, małe wulkany, Vulcani Noroiosi koło Buzau, czy ciekawy religijnie i architektonicznie (choć nowy), monastyr Barsana, zamiast dwóch, których i tak nie dalibyśmy rady zwiedzić, a wszystko po trasie). Nie było ich, ale "po drodze" i grzechem byłoby tego nie zobaczyć, mając na uwadze renomę i propagowanie krajoznawstwa przez Wytwórnię Wypraw. (Mam nadzieję , że kierownictwo Klubu Wyjazdowego "Wytwórnia Wypraw", nie wybaczyło by sobie, gdybyśmy tam nie wpadli przejazdem i nie zobaczyli ciekawych i ważnych miejsc historycznych, architektonicznych, czy zjawisk wulkanicznych.) Myślę, że trasę w Rumunii pod przewodnictwem pani przewodnik Mihaeli Maeus,można polecić (może inni piloci też wezmą dobry przykład) tym, którzy tam jeszcze nie byli, a chcieliby ją poznać w wielu aspektach krajoznawczych i historycznych. Uczestnik wycieczki – Leszek Z. Poznań
  • Byłem w Transylwanii rok temu na Majówkę:)) Wyjeżdżaliśmy z Warszawy było brzydko i chłodno. Zajechaliśmy do Oradei - było gorąco i słonecznie:)Ogólne wrażenie Rumunii pozytywne, ludzie też fajni, choć pierwsi nie zagadają (może niektórzy), ale są niezwykle pomocni:)Koniecznie wypijcie piwo Ursus w Cluj, zjedźcie csorbę,zakosztujcie miejscowego chleba, sera i pikli:)), zagłębijcie w życie nocne Brasova i Sighisoary. Miejcie przy sobie karty miejskie z naszych miast:) Posłużą Wam jako legitymacje studenckie i emeryckie by płacić ulgowe bilety wstępu do zamków i nie tylko:) Jeśli chodzi o zamki, to większe wrażenie na mnie zrobił zamek w Peles niż słynny zamek Draculi w Bran:) Pospacerujcie uliczkami Sibiu:) No i delektujcie się wspaniałymi widokami z okien autokaru na przełęcze, góry i .... rezydencje romowskie:)) Same pozytywy:))
  • jeśli będzie organizowana wycieczka do Transylwani to jestem zainteresowany ;)

  • w ubiegłym roku byłem na Węgrzech, fajne kąpieliska w Miszkolcu w jaskiniach, Eger to całkiem ładne miasto i sam hostel w Budapeszcie, dobrze położony i warunki bardziej jak w hotelu, polecam tanią stołówkę trochę ukrytą w bramie po prawej schodami w górę przy kościele św. Macieja, obok kompotu do obiadu serwują tanie wino, w tym roku miała być Transylwania albo Litwa Łotwa Estonia, ale pojawiła się Białoruś...
  • Faktycznie może za dużo jeżdżenia, i pokoje mogły by być na mniejszą ilość osób-dotyczy pierwszej nocy, sam sylwester organizacyjnie mógł trochę lepiej wyglądać, ale uważam że Dorota jest dobrą , zaangażowaną pilotką. Co do pomylenia drogi przez kierowców to potwierdzam że jestem świadkiem tej sytuacji- stałem obok nich i doradzałem im jazdę inną drogą, ale nie mieli jej w nawigacji bo była prawdopodobnie nowa no i pojechali prosto co okazało się ostatecznie błędem, liczyli na to że "odbiją" gdzieś dalej z drogi we właściwym kierunku ale się przeliczyli i zrobili spore koło, generalnie wina kierowców, chcieli zaoszczędzić najpierw nie jadąc obwodnicą przez co nie chcieli nadrobić około 20 km a ostatecznie z powodu starej mapy w nawigacji i nie posłuchania mojej rady by zawrócić i pojechać tą nową drogą nadrobili co najmniej 100 km. No ale takie błędy się zdarzają nawet najlepszym... Myślę, że organizacyjnie mogła by WW nieco poprawić i było by OK- przynajmniej jeżeli chodzi o Sylwestra w Rumunii. Pozdrawiam, Darek
  • Zacznę od tego, że był to mój 4 wyjazd z WW. Do tej pory nie udzielałem się na tym forum ale postanowiłem zabrać głos z kilku powodów. Po pierwsze, w przeciwieństwie do wielu krytyków wyjazdów z WW mam troszkę szersze spojrzenie, większą wiedzę i doświadczenie na ten temat i chciałbym się tym podzielić. Po wtóre chciałbym odnieść się do głosów krytycznych, opinii nudziarzy i malkontentów, których subiektywne opinie wynikają głównie z własnych kompleksów i nie są wartościowe dla przyszłych wycieczkowiczów.

    Zacznę od tego z czym spotkałem się przy każdej z 4 wypraw jak i innymi wyjazdami, które w swym życiu odbyłem. Najgorsze moje doświadczenia z każdego z wyjazdów dotyczą niestety współtowarzyszy podróży. W przypadku wyjazdów z WW jest to szczególnie widoczne co zważywszy na cenę takiej wycieczki jest zrozumiale - wiele osób (które założę się za wiele w życiu jeszcze nie podróżowało) zaczynają krytykować wszystko, co tylko mogą myśląc że jak już zapłaciło 850 zł za pokój wieloosobowy czy 760 zł za pokój dwuosobowy w hostelu to należy im się obsługa na najwyższym poziomie. Stąd krytyka przewodnika, zły program (w opinii Ewy zbyt dużo czasu w autokarze) zmiana terminu odjazdu autokaru itp (szkoda mi nawet wypisywać wszystkie te nudne ich uwagi). Prawdą jest, że w ciągu zaledwie 5 dni odwiedziliśmy najważniejsze miasta w Transylwanii z lepszym lub gorszym wprowadzeniem w ich historie a sam program choć napięty to nie jest możliwy do zrealizowania przez osoby podróżujące na własną rękę. Tak jak podkreślił Szymik WW "to  nie biuro wczasowe czy biuro wycieczek rodzinnych". Ale niestety to jest domena polskiego społeczeństwa, że nawet jak gdzieś wyjadą na tanią wycieczkę to najlepsze co potrafią to narzekać. Powodów tego może być wiele. Dla niektórych (głównie chyba dla tych co za wiele nie podróżowali) te kilkaset złotych to pewnie sporo pieniędzy więc oczekują cudów. Inni natomiast myślą, że jak już pojadą na zagraniczną wycieczkę do Rumunii to musi być tak jak na wyprawie życia - idealne wczasy, zero zmęczenia, żadnych trudności a za wszystko, co złe odpowiada Przewodnik i Organizator wyjazdu. Ale zapewne największą grupę stanowią osoby dla których narzekanie i szukanie dziury w całym to sposób na życie - i ja właśnie takich ludzi unikam.

    Jeśli ja miałbym się odnieść do roli i oceny przewodniczki Doroty to biorąc pod uwagę całość zadań, którym musiała podołać wypada Ona bardzo dobrze. Nawiążę do postu Kostka odnośnie do zakupu biletów studenckich,  o których mówiła Dorota- jeśli było to dla Ciebie żenujące to znaczy, że albo jesteś studentem i uznałeś to za wielką krzywdę, że inni byli studenci kupili bilety takie jak Ty albo o tytule żaka mogłeś tylko pomarzyć i nie posiadając żadnej legitymacji z wielkim żalem patrzyłeś jak inni byli studenci kupili bilety. Ja taką informację od Doroty odebrałem inaczej - spotkałem się już z tym, że inni przewodnicy w takich sytuacjach ostrzegali wszystkich że nie ma żadnych zniżek i przywilejów, zbierając pieniądze jak za normalne bilety po czym kupowali część biletów studenckich, część normalnych zatrzymując tym samym resztę gotówki.

    Aby mi nikt nie zarzucił, że i ja należę do grona malkontentów i tetryków ) krytykując co prawda nudziarzy, ale jednak) napisze kilka zdań o samej Rumunii. Kraj według mnie ciekawy i inny po wieloma względami niż Polska. Jest to raj dla miłośników dobrego wina- większość uprawianych tam szczepów to pinot noir - wina wymagające i wyjątkowo dobre. W architekturze doszukałem się wpływów węgierskich, co budzi u mnie bardzo pozytywne skojarzenia. Kuchnia - jak w każdym regionie  świata zachęca lokalnymi daniami - dla mnie najlepsze były sarmale - odpowiedniki naszych gołąbków lecz zawinięte w liście winogron. Ludzie - życzliwi i co mnie zaskoczyło znający dość powszechnie język angielski. Co do miast, które zwiedziliśmy i informacje historyczne przedstawione przez Dorotę uznaję za bardzo zadowalające.

    Podsumowując- wyprawa do Transylwanii z WW to kolejny udany wyjazd. Tak naprawdę poza samym miejscem najważniejsi są ludzi, których spotykamy i z którymi spędzamy czas. Miałem to szczęście, że osoby z którymi miałem bliższy lub dalszy kontakt w trakcie tego wyjazdu były sympatyczne i optymistycznie nastawione do świata. Tym samym cieszę się, że nie było wśród nich pary z Poznania, o której powyżej wspomniałem (Ewa i Kostek). Otóż tak- analizując Wasze wielce subiektywne wpisy w połączeniu z informacjami z Waszych profili wynika, że jesteście najprawdopodobniej para pochodząca z Poznania. Mimo wszystko życzę Wam przede wszystkim szerszego spojrzenia na świat i więcej pogodnych dni. A wszystkim tym, z którymi miałem kontakt w trakcie wyjazdu do Transylwanii dziękuję za miłe towarzystwo i życzę wielu udanych wycieczek.

    Dużo pozdrowień,

    TOMEK

  • No to jeszcze chwilę pobędę adwokatem Doroty ;).

    Przewodnik chyba był przewidywany tylko w Bran? I z tego co wiem, byłby, tylko trzeba było poczekać...więc nie bylibyśmy w kolejnym miejscu. Dla biura ważne jest, żeby pilotka zrealizowała plan...a jak to zrobi to już jej sprawa - w tym przypadku myślę, że Dorota wybrała mniejsze zło - "odfajkować" miejsca z planu, kosztem "jakości" zwiedzania. Pracodawca rozliczy ją za zrealizowanie planu - my możemy na forum rozliczyć za jakość :).
    Generalnie cały ten dzień był feralny...a zaczęło się od poprzedniego wieczora ze względu na "tylko 100km i tylko 2h".... Tak jak pisałem w poprzednim poście - przy tak napiętym planie dnia - wyjazd minimum o 7 lub nawet 6 - to powinna wziąć Dorota pod uwagę i tak zarządzić...tyle, że przyznam się szczerze, że po tym nocnym dojeździe przyjąłem z ulgą zmianę czasu wyjazdu z 9 na 10...a 7 czy 6 - byłby ból :). A potem wpisy na forum, że wycieczka męcząca i wszyscy niewyspani :).

    Pozostawić decyzję grupie o zmianie zwiedzanych miejsc?! Ojjjj...ryzykowne - dla pilotki i może dla nas nawzajem, jakby zaczęły się argumenty, sprzeczki :). Myślę, że "odfajkowanie" planu to podstawa, żeby ktoś nie miał roszczeń do biura.

    Ale właśnie kolejna sytuacja, którą opisałaś, potwierdza to, że Dorota konsultowała się z grupą - Wy się odłączyliście od grupy, a grupa chciała zmienić czas wyjazdu i Dorota posłuchała...stąd Wasza feralna sytuacja. Oczywiście MINUS dla Doroty jeśli tak było z telefonem, jak Ty opisujesz. Każdy powinien mieć pewny kontakt z pilotką.

    Generalnie cały plan zaczął się psuć w momencie dojazdu do Sighisoary...i poszło jak domino. A potem Dorota wybierała już tylko mniejsze zło - moim zdaniem. Co do głównej przyczyny wszystkich kolejnych problemów, czyli "feralnych 100km" - nie wiem, czy zawinili kierowcy czy Dorota, jednak wydaje mi się, że za trasę i dojazd odpowiadają właśnie kierowcy - Dorota może co najwyżej im doradzić, a decyzja i tak należy do kierowców. Jednak to moje rozważania - siedziałem z tyłu i może czegoś nie wiem, ale to kierowców oceniam za kierowanie nie pilota.

    Ja tłumaczę Dorotę,bo widziałem, jak plan się zaczął sypać i chyba nie z jej winy (100km)...i Dorota już tylko ratowała potem sytuację,wybierając mniejsze zło, żeby zrealizować 100% planu wycieczki. Nie wiem, czy inna pilotka poradziłaby sobie lepiej lub gorzej - jednak mam świadomość, że Dorota pilotowała tą wycieczkę pierwszy (!) raz...i dała radę, a kolejnym razem może być już tylko lepiej. Jednak nie chodzi tu o dysputę między mną i Ewą, tylko wnioski na przyszłość, więc jeśli Dorota i WW to czyta:
    - przy napiętym planie - wyjazd musi być wcześnie rano
    - gdy plan zbyt napięty - WW musi wyrzucić coś z planu na przyszłość
    - Dorota - kontakt uczestników z pilotem musi być pewny 24h/dobę (!)
    - WW nie powinno wysyłać pilota, który nie poznał trasy i miejsc oraz nie został zapoznany z "lokalnymi" (szukanie hostelu nocą przez telefon?).
    - Dorota - wszyscy powinni być poinformowani o zmianach. A jeśli kogoś nie da się poinformować - to nie wprowadzać zmian. W autokarze przy wszystkich powinny być podejmowane ostateczne ustalenia.
    - WW - wiem, że było zamieszanie z pokojami 2-os - coś takiego nie powinno mieć miejsca
    - ...inne...

    ...a i tak z WW zawsze będzie się działo :). I tak pilotka oberwie, jeśli coś się będzie działo :).

    ...a i tak z WW zawsze będzie się działo :). I tak pilotka oberwie, jeśli coś się będzie działo :).
  • w tym roku miałem się wybrać na pribaltikę z wytwórnią ale w ostatniej chwili mi nie wyszło, może uda mi się w okresie majówki...natomiast kilka lat temu byłem w Transylwanii, mam nadzieję że wyjazd ten w tym roku dojdzie do skutku latem, gdyż chętnie wybrałbym się raz jeszcze w szerszej opcji, natomiast z tego co widzę to program transylwania sylwester w tym roku był taki sam jak u nas i według mnie to się sprawdziło, w ofercie nie ma nic o przewodniku jest tylko opieka pilota, ale nasz pilot pełnił również funkcję przewodnika, wszędzie opowiadał o zwiedzanych miejscach i nikt na to nie narzekał, natomiast uważam że bardzo dobrym miejscem na sylwestra jest Sighisoara, według mnie i chyba większości w naszej grupie to najładniejsze miejsce w tym regionie, sam hostel też świetnie położony w samym centrum starego miasta, średniowieczna zabudowa, niedaleko dom drakuli i wieża zegarowa, wszystko to rzeczywiście dawało efekt mrocznego miasta drakuli, zwłaszcza przy wyjściu wieczorem, u nas wszystko zdążyliśmy zobaczyć w Braszowie byliśmy 2 godz. i dla niektórych to było nawet za dużo, zresztą część osób nie jechała na tę wycieczkę, fajna też impreza ale u nas było chyba 80 osób gdyż były 2 grupy i nawet z rumunami się brataliśmy
  • @szymik - w wielu kwestiach się z Tobą zgadzam, ale niestety nie ze wszystkim mogę. Zauważ, że ja absolutnie nie krytykuję warunków czy tego, jakim kosztem została została zorganizowania ta "wyprawa", bo mam świadomość, że płacąc tyle, ile zapłaciłam, nie mogę wymagać basenu na dachu i przelotów samolotem. Krytykuję tylko i wyłącznie pilotkę i sposób, w jaki została ta wycieczka zorganizowana.

     

    Odpowiadając Ci po kolei - ok, wiadomo, że zapewnienie przewodnika do każdego zwiedzanego miasta byłoby dodatkowo płatne, ale jednak jacyś przewodnicy byli wliczeni w koszt wycieczki, bo Dorota sama mówiła, że na miejscu będzie przewodnik. Nie było go jednak i to tylko i wyłącznie ze względu na złą organizację tego dnia i to, że przyjechaliśmy za późno. (Bo nie podejrzewam, że zostaliśmy wprowadzeni w błąd specjalnie). 

     

    Z tego co słyszałam, to nie kierowcy zgubili drogę, ale nie wiem, więc nie będę się kłócić. Nie uważasz, że dobry pilot cechował by się tym, że w dniu, w którym był Bran, pałac i Brasov, widząc jak ogromne mamy spóźnienia oraz wiedząc, że nie zdążymy wejść do pałacu i zobaczyć go od środka, a także jak późno będziemy w Brasovie, powinien poinformować o tym grupę i to nam zostawić tę decyzję do podjęcia? Bo ja np zamiast jechać dwie godziny, żeby 15 minut pooglądać pałac z zewnątrz oraz wracać również tyle do Brasova, żeby pooglądać go godzinę "nocą", wolałabym jechać prosto z Branu do Brasova i wejść do Czarnego Kościoła, zobaczyć panoramę miasta z Ratusza itd. A gdyby jednak cała grupa podjęła inna decyzję, nie mogłabym mieć do nikogo pretensji. Właśnie między innymi dlatego uważam, że Dorota nie była dobrym pilotem.

     

    Wierz mi, że gdybym nie była choć "trochę" zaradna czy zapobiegawcza, to wróciłabym z tej wycieczki tak wściekła, że do teraz by mnie trzymało. Ale dzięki temu, że jednak jestem, dość szybko się zorientowałam, że zwiedzanie na własną rękę będzie na pewno dużo lepszym wyborem i tylko dzięki temu wróciłam w miarę zadowolona. Chociaż pozwól, że przedstawię Ci jedną sytuację - Sibiu postanowiliśmy zobaczyć z chłopakiem na własną rękę. Dorota powiedziała, że wyjazd jest o 18. Ok, o 18 byliśmy pod autokarem i czekaliśmy. Nikogo nie było. Napisaliśmy sms'a, nic. Dzwoniliśmy dwa razy, nic. Wszyscy przyszli o 19. Później się tłumaczyła, że ma przy sobie rumuński telefon, a polskiego prawie nie używa. ???? To po co podano nam właśnie polski numer? A gdyby stało się coś poważnego, np jakiś wypadek? Ok, poradzilibyśmy sobie, ale to jest chyba trochę niepoważne? Wiadomo, że nic się nie stało, ale przez tę godzinę mogliśmy zobaczyć jeszcze wiele ciekawych rzeczy.

    Jak najbardziej zgadzam się, że Dorota najpierw powinna jechać jako druga pilotka, bo w wielu kwestiach dużo by to ułatwiło, tylko obawiam się, że wielu innych rzeczy by to nie zmieniło.

     

     

  • @ewa - bardzo dobrze, że napisałaś swoją opinię, bo tak właśnie jest na wyjazdach z WW...a problemem jest to, że ludzie którzy wyjeżdżają, nie czytają opinii i forum WW. I przez to Twoje uwagi są skierowane nie pod tym adresem (czyt. Doroty).

    Nie wiem, ile razy byłaś na wyjazdach z WW - ja byłem 4 razy...i ZAWSZE było tak samo: mnóstwo zwiedzania w jak najkrótszym czasie (czyli uogólniając "po łepkach" - nawet nie ma czasu, żeby zdjęcie zrobić, bo już trzeba za grupą biec). Więc mało czasu na odpoczynek, cały czas duże tempo, warunki hostelowe raczej mocno spartańskie...i generalnie WW to nie biuro wczasowe czy biuro wycieczek rodzinnych - a właśnie Wytwórnia WYPRAW (!). Nigdy nie chciałbym być pilotem na wycieczce WW - wszystko najtańszym kosztem, warunki i tempo takie, że ma prawo się nie podobać, jeśli ktoś ma typowe oczekiwania...więc pilotowi dostaje się za wszystko - i tak było z Dorotą.

    @ewa - zaznaczam, że nie krytykuję Twojej opinii,bo masz wiele racji i wszyscy przyszli uczestnicy wypraw powinni się z nią zapoznać i mieć odpowiednie oczekiwania.

    Dorota była pilotką nie przewodniczką (w Polsce nawet by nie mogła z kartki przed grupą czytać), więc WW powinna zapewnić przewodników do każdego odwiedzonego miasta, którzy nie czytaliby tylko Pascala. A najlepiej jeszcze polskiego rezydenta w hostelach-żeby wszystko było dograne na miejscu. Tylko pewnie więcej musiałoby to kosztować (czyt. uczestnik musiałby więcej zapłacić)?

    Mnie się nie podobał ciasny autokar...ale pewnie bardziej luksusowy też byłby droższy? Więc nie narzekam, ale trzeba mieć tego świadomość.

    Nie weszliśmy do wszystkich obiektów i to jest duża strata - na przyszłość WW i Dorota powinni wziąć pod uwagę, że przy tak napiętym planie dnia wyjazd powinien być o 7...a nie 9...a tym bardziej nie o 10. Ale to wynikło z tego, że dzień wcześniej kierowcy (?) zawalili z trasą i przyjechaliśmy bardzo późno do hostelu. WW powinna czasowo przeorganizować program wycieczki, na wcześniejsze godziny wyjazdów.

    Tak, z WW uczestnicy czasem muszą sobie radzić sami...ale raczej wątpię czy gdyby poprosiło się Dorotę czy inną pilotkę o pomoc/tłumaczenie, żeby odmówiła? Nie spotkałem się z taką sytuacją.

    Przyszli "wyprawowicze" powinni być świadomi, że z WW trzeba być "trochę" zaradnym/zapobiegawczym - słyszałem o przypadkach, gdy wycieczkowicze nie nadążali za grupą i się gubili lub po prostu w tłumie ludzi w metrze w Kijowie odłączali się mimo woli od grupy (i musieli wracać na własną rękę do miejsca zakwaterowania/zbiórki)...więc też pewnie wina pilotki (?), że nie dopilnowała. Ale oczywiście na przyszłość Dorota NIE POWINNA dopuścić do tego, że ktoś nie jest poinformowany o zmianach. Ponadto uważam, że Dorota więcej powinna informować w autokarze, że np. teraz postój na 10min, a na posiłek będzie za 2h i będzie trwał 45min. Ale z tego co wiem, Dorota była na tej wycieczce pierwszy raz, więc skąd mogła znać miejsca dobre do zatrzymania lub czas kiedy tam będzie? WW powinna na pierwszy raz zaplanować ją jako drugą pilotkę, żeby zebrać porady i wiedzę od poprzedniej doświadczonej pilotki...oraz żeby mieć kontakty z "lokalnymi". A tak musi nabierać doświadczenia samodzielnie...i na własnych błędach. Mam nadzieję, że z czasem dzięki uwagom z forum będzie już tylko lepiej? ;)

    Podsumowując przydługą wypowiedź:
    WW ma swoją specyfikę (która jest chyba wliczona w najtańsze(?) koszty wyjazdów) i nie każdemu się będzie podobać,bo naprawdę wiele może się nie podobać. I dopiero wtedy wyjechać z odpowiednim nastawieniem...i dystansem ;). I oczywiście przekazywać swoje uwagi na bieżąco i na forum - dla przyszłych pokoleń i ich bardziej udanych wypraw.

    WW ma swoją specyfikę (która jest chyba wliczona w najtańsze(?) koszty wyjazdów) i nie każdemu się będzie podobać,bo naprawdę wiele może się nie podobać. I dopiero wtedy wyjechać z odpowiednim nastawieniem...i dystansem ;). I oczywiście przekazywać swoje uwagi na bieżąco i na forum - dla przyszłych pokoleń i ich bardziej udanych wypraw.
  • Rumunia jest niesamowita. I tylko to tak naprawdę uratowało te wycieczkę. Najsłabszym elementem całej wyprawy była pilotka - Dorota. Przynajmniej już na wstępie przyznała, że nie jest przewodnikiem, więc będzie posiłkowała się informacjami z kartek. I rzeczywiście tak robiła. Co więcej, mówiła dokładnie to, co znaleźć można w przewodniku "Rumunia" Pascala. W żadnym z oglądanych miast czy obiektów (bo nie nazwałabym tego zwiedzaniem),nie było porządnego przewodnika, który opowiedział by coś więcej. (Pomimo tego, że zapowiedziano, że będzie - chociażby w Zamku w Branie). Do części z budynków, które były w programie zwiedzania, nie weszliśmy w ogóle, ze względu na fatalną organizację czasu. Jeśli pilotka przyznaje, że z żadną z dotychczasowych grup nie udało jej się wejść do Czarnego Kościoła w Brasovie, który wszędzie przedstawiany jest jako jedna z największym atrakcji Transylwanii, to chyba znaczy, że program wycieczki jest źle ułożony? Uważam też, że warto by było trochę okroić program, bo przy obecnej formie wygląda to tak: 4 godziny w autokarze, godzina "zwiedzania" lub oglądanie z zewnątrz, jeśli akurat obiekt jest zamknięty (godzina na całe miasto! łącznie ze znalezieniem toalety i czegoś do jedzenia), następne parę godzin przejazdu, znowu godzina zwiedzania itd. Wracając jeszcze do pilotki, to w większości sytuacji posługiwała się angielskim, który rzeczywiście w Rumunii jest niezwykle popularny, ale jednak nie jest ich językiem narodowym i nikt mi nie powie, że da się załatwić tyle samo po angielsku, co po rumuńsku. Zdarzały się też sytuacje, kiedy uczestnicy sami musieli sobie radzić i próbować się dogadać po angielsku z osobami, które nie mówiły w tym języku, podczas gdy pilotka stała obok. O dwukrotnej zmianie godziny zbiórki czy odjazdu o godzinę i nie poinformowaniu o tym wszystkich uczestników już nie wspominając. Reasumując - Rumunia jest naprawdę piękna i wszystkim serdecznie polecam, ale w stu procentach odradzam w tej kwestii Wytwórnię Wypraw. I wiem, że bardzo wiele osób z tej wycieczki ma takie samo zdanie.
  • Witam,

     

    byłem na Sylwestrze 2012/2013 w Transylwanii. Wyjazd - jak zwykle z WW - bardzo intensywny i ciekawy.

     

    @agaton pytałaś o noclegi:

    1 nocleg w Cluj Napoca - hostel z wieloosobowymi pokojami, wyposażoną kuchnią, darmowym wi-fi, w piwnicy sala do pobiesiadowania, pokoje odnowione, łazienki i toalety wspólne. Generalnie fajny hostel.

    3 noclegi (w tym Sylwester) w Sighisoara - http://www.burghostel.ro/index.php?lang=en&care=1 - świetna lokalizacja hostelu w samy centrum starego miasta, trochę stary, ale ma swój klimat. Pokoje dość ciasne i chyba przeważnie z łazienkami. Do tego również darmowe wi-fi a w piwnicy sala do zabawy.

     

    Wyżywienie oczywiście we własnym zakresie - poza imprezą sylwestrową. Serwowane są lokalne dania oraz lokalne alkohole do degustacji (wino, piwo oraz mocniejsze procenty) - każdy ma określoną porcję. Myślę, że lepsze byłoby wcześniejsze deklarowanie, kto lubi słabsze trunki, a kto mocniejsze...bo takie mieszanie często nie jest zbyt dobre.

    Jeśli chodzi o restauracje - jedzenie smaczne i myślę, że w rozsądnych cenach, a lokale dość klimatyczne. Tylko wszędzie można palić, więc ubranie po jednym takim wyjściu śmierdzi dymem.

     

    W Sighisoarze polecam zakupy nie w jedynym sklepie, w którym jest drogo, a zamiast tego przejść się do Kauflandu. Za różnicę w cenie przy kupnie np. 2 win już opłacał się Kaufland i powrót taksówką, które są bardzo tanie. Ważne żeby pamiętać, że w Sylwestra wszystkie sklepy są wcześnie zamykane i wiele osób z wycieczki zbyt późno wyruszyło na zakupy jedzeniowe i pamiątkowe z wyjazdu.

     

    Pilotka - Dorota - bardzo miła, zawsze pomaga i wyjaśnia. Spędziła 9 miesięcy w Rumunii, więc zna język (bardzo ważne, choć Angielski jest dość zaskakująco powszechny) oraz mentalność Rumunów. Uczciwa, doradza i podpowiada jak "zaoszczędzić" pieniądze :). 

     

    Jedyne co ogólnie nie podobało się uczestnikom, to jakieś dziwne wystawianie oferty na grouponie za całkowicie inną cenę niż ogólnie dostępna wcześniej. Jakkolwiek by to wyjaśniać, uważam, że jest nie jest to fair.

     

    Biorąc pod uwagę cenę oraz ilość atrakcji wyjazd oczywiście polecam.

  • Witam, czy ktoś był na wycieczce w Transylwanii?? Jakie wrażenia? Jak wyglądają noclegi i wyżywienie?:)